Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dziurdziowie.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.

Widać było, że jakkolwiek do rzeczy podobnych daleko mniejszą niż inni wagę przywiązywał, jednak gadanie ślepéj baby sprawiło i na nim wrażenie niejakie. Ona zaś po chwilowém milczeniu, znowu mówić zaczęła.
— Dawno już ja, oj, dawno na tym świecie żyję, wiele świata schodziłam, wiele ludzi słyszałam i takich słyszałam, co żywemi oczyma patrzali jeszcze na stare czasy, takie stare czasy, że o nich już teraz i pamięć pomiędzy ludźmi przepadła. Ot, kiedy ja z maleńką Pietruską na ręku w cudzy świat poszła, to zaszła raz do jednéj wioski, w któréj żył jeden taki stareńki człowiek, że mu już na twarzy zielony mech wyrósł a ludzie mówili, że jemu może więcéj jak sto lat było. Za młodu on sołdatem podobno był, i we dworach służył i dużo świata schodził, to jak zacznie bywało gadać a rozpowiadać, wszyscy gębę otwierają i słuchają; wszyscy... htaby nie był... pany nawet i bardzo uczone ludzie przychodzą bywało i proszą jego, aby im różne rzeczy gadał... I ja bywało proszę i słucham... Oj, stary Zachar, stary Zachar! już teraz i kosteczki jego rozsypały się w mogiłce i dusza przed Panem Bogiem stanęła, a to, co on gadał i rozpowiadał, taki po świecie chodzi, jak żywe... Ot, ja ślepa a jak żywe stoi przed oczyma memi, to co on o téj wiedźmie rozpowiedział, a słyszał to on sam od swego ojca, który ją już na swoje żywe