Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/114

Ta strona została uwierzytelniona.

towi innych przedmiotów zajęcia niż te, któremi karmiły się one dotąd. Lila czytała mnóstwo romansów.
— To nieprawda, przerwała z żywością pani domu, córka moja nie czytuje romansów żadnych.
— Owszem pani, czytała ich wiele, bez żadnego wyboru, pomimo wiedzy pani zapewne. — Czytania te, a może... może i inne jeszcze okoliczności, zajęły umysł jéj wyłącznie przedmiotem jednym, dały jéj pewne wyobrażenia, żądania przedwczesne. O innych rzeczach, o świecie ją otaczającym, o stosunkach ludzkich, o życiu Lila nie posiada, pomimo swych lat piętnastu, najelementarniéjszych nawet wiadomości. Wczoraj jeszcze, widząc kilka latających skowronków, zapytywała mnie jakie to są ptaki, a o gwiazdach mówiła że są to otwory w obłokach, przepuszczające przez się światło niebieskie. Nie umie rozróżnić dębu od brzozy i kłosa żytniego od pszenicznego. Pisząc po polsku, robi kilkanaście ortograficznych pomyłek na jednéj stronicy, a drobną monetę w ilości kilkunastu kopiéjek liczyła onegdaj kilka razy, nie mogąc trafić z nią do ładu.
— Do czego wszystko to zmierza? zapytała pani Leontyna, która słów guwernantki słuchała z brwią ściągniętą i niedowierzającym, lekceważącym trochę uśmiechem na ustach.
Michalina ożywiła się, mówiąc. Nieśmiałość jéj znikła, oczy zajaśniały blaskiem, a głos, zrazu cichy i wachający się, nabrał pewności.
— Chciałam, rzekła, odwrócić umysł Lili od przedmiotów, które go przedwcześnie a wyłącznie zajmują, zaciekawiając ją do faktów naukowych pobieżnych zapewne, bo przecież i sama nie jestem bynajmniéj uczoną, ale poważnych, rzeczywistych, mogących tysiącami węzłów łączyć