Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/155

Ta strona została uwierzytelniona.

mych; ale Bóg tylko widział, jak niepodobnego wcale do pani Adeli zjawiska oczekiwał od tych zamkniętych drzwi, na które, pomimo przemówienia pana Fabiana, nie przestawał rzucać częstych spojrzeń. Na twarzy jego coraz żywsza zjawiała się niecierpliwość, gdy nakoniec weszła pani Adela, a Grześ ubrany w nowy surdut, oznajmił podany obiad. Wtedy dopiéro w głębi domu doszły do salonu dźwięki dziecinnych chóralnych głosów, a we drzwiach otoczona małém gronkiem czepiającém się rąk jéj i kibici ukazała się młoda dziewczyna w ciemnéj, wełnianéj sukni, z bladą twarzą, otoczoną bogactwem ciemnych warkoczy.
Oczy Mieczysława strzeliły takiém uczuciem, jakiego doświadcza człowiek w chwili spełnienia gorących jego życzeń. Pragnął ją widziéć... przyjechał tu dlatego tylko, aby ją widziéć! Mówiły to oczy jego, uśmiech uspokojenia, który przesunął się po jego ustach i lekki rumieniec, który zabarwił mu czoło. Powiedziało to zresztą wzruszenie żywe, z jakiém spotkał idącą zwolna śród dzieci guwernantkę, z szacunkiem głębokim podając jéj rękę.
— Tak pragnąłem zobaczyć, jak się tu pani zainstalowała... rzekł i nie dokończył.
Oczy jego spotkały się ze wzrokiem młodéj dziewczyny, wzruszonym, głębokim, a dłoń, nieposłuszna woli, zamknęła się silnie w koło drobnéj jéj ręki.
— Czy pani widzi? zatrzepała panna Antonina na ucho pani domu; wszak to oni romansują ze sobą na dobre... Ona może ztamtąd dlatego i wyleciała tak prędko! Święty Boże! Święty mocny!
— Już ja pani to tylko mówię, cedziła zcicha z innéj strony pani Eustachia, że ta guwernantka wiele, wiele kosztować państwa będzie!....