Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/164

Ta strona została uwierzytelniona.

okoliczne dwory szlacheckie, jak własne swe mieszkanie; wiedział gdzie w nich położone są pokoje panów i apartamenta pań, w któréj stronie domu znaleźć można służbę męzką lub żeńską.
Opuścił sień pałacową, wyszedł na dziedziniec krętemi schodami, dostał się na jeden z czterech bocznych balkonów. Tu znalazł drzwi nawpół oszklone, które otworzył zwolna i bez łoskotu, a przestąpiwszy próg, stanął w dużym, widnym pokoju, napełnionym od sufitu do podłogi szafami i komodami. Była to garderoba, a w niéj dwie panny służące, siedząc u okien, haftowały, trzy inne prasowały muśliny, żaknoty i koronki, szósta zaś, najniżéj znać w hierarchii garderobianéj położona, w spódnicy brudnéj i zgrzebnéj koszuli, stała przed ogniem, wyjmując z niego rozpalone do czerwoności dusze i podawała je prasującym. Prócz téj ostatniéj dziewczyny, służące pałacowe w Ręczynie były prawdziwemi pannami, ładnemi, zręcznemi gustownie i fertycznie ustrojónemi.
Eli zatrzymał się przy progu, powiódł oczami po liczném gronie niewieściém i z uśmiechem wymówił:
— Dzień dobry panienkom!
Panny haftujące podniosły na niego oczy.
— Ach, pan Eli! wyrzekła jedna z nich uprzejmie zkądże to Pan Bóg prowadzi?
— Kto to panu Elemu pozwolił tu wchodzić? tu mężczyznom wstęp wzbroniony, pogroziła druga.
— Może pan Eli cukierków nam przywiózł, tak jak trzy lata temu, kiedy to u pani zboże kupował....
— Pan Eli przyrzekł wtedy, że wystara się dla nas o kawalerów? Gdzież ci kawalerowie?
Szczebiotałyby dłużéj jeszcze, rade że obca twarz jakaś przerwała haremową monotonność ich życia; lecz Eli,