Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/207

Ta strona została uwierzytelniona.

— Proszę! proszę! wyrzekł pan Fabian z widoczném strapieniem i stęskniony wzrok rzucił na pulpit z rozpoczętym krajobrazem.
Jednocześnie pani Adela, szybko płacz swój ukoiwszy, zarządzać poczynała w garderobie śledztwo przeciwko niewiernemu kucharzowi; zaledwie jednak zdołała zgromadzić parę wiarogodnych świadectw, aliści w bramie dziedzińca ukazała się zgrabna karétka, sześcią koni zaprzężona i podróżnemi pakami w górze i z tyłu obciążona.
— Wody! mydła! kucharza! rozległy się wołania pani Adeli. Grześ niech nowy surdut włoży! kołnierzyk czysty! indyk na pieczyste!... Ale ktoby to mógł być taki?
— Jeżeli się nie mylę, wycedziła, patrząc w okno, pani Eustachia, to pani Ręczycowa przyjechała.
— Jezus Marya! krzyknęła gospodyni domu, pani Ręczycowa!... Po indyku legumina z chleba!... Taka elegantka.... Prędzéj-że, gamoniu! kołniérzyk koronką oszyty!... O panno Antonino, zlituj się mankiet mi zapnij. A włosy moje, włosy! dawajcie prędko grzebienia!...
W kilka minut potem na kanapie bawialnego salonu siedziały obok siebie pani Malwina, w kapeluszu ozdobionym marabutami i w tureckim szalu na ramionach, i pani Adela, w wełnianéj sukni, w krzywo włożonym kołnierzyku z koronką i z rękami świeżo umytemi.
— Ślicznie mi wyglądasz, duszo moja, choć to Bóg wié jak dawno cię nie widziałam. Projektowałyśmy codziennie z Różą i Florą odwiedziéć Łozową... tylko że jestem zawsze tak zaaferowaną.... Ale ślicznie mi wyglądasz!
— Gdzie tam, pani łaskawa, gdzie to ja mogę dobrze wyglądać!... Tyle zmartwień, kłopotów, irytacyj...