Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/214

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, tak! wszystko na moję głowę, na moję odpowiedzialność zwalać najlepiéj, najwygodniéj dla ciebie! A tyż nie mężczyzna? nie pan domu? nie ojciec twoich dzieci?
— No, rzekł pan Fabian gładząc łysinę, późniéj to zdecydujemy.... Makower czeka na mnie w gabinecie, muszę powiedzieć mu że zgadzam się i dzień wyjazdu do N. naznaczyć.
— Nie zapomnij-że tylko o ekscepcyi... Kartofli do karmienia wieprzów... pośladu, żyta i jęczmienia dla kur...
— Dobrze! dobrze! napisz regestrzyk.
— Proszę pani mąki na kluski! ozwał się z głębi gospodarskich komnat głos cienki i donośny, a przez drzwi nawpół uchylone, ponad osmoloną ręką trzymającą rondelek, ukazała się głowa kuchcika.
Konferencya przerwana zawiązała się na nowo pomiędzy małżeństwem przed udaniem się na spoczynek i do żadnego jeszcze stanowczego wyniku nie doprowadziwszy, powtórzyła się nazajutrz i jeszcze dnia następnego po kilka razy. Złote serca państwa Fabianowstwa czyniły im odprawienie młodéj guwernantki bardzo trudném. Namyślali się naradzali i w taką niezgodę z własném sercem i sumieniem popadli, że przez dwa wieczory z niespokojności wielkiéj pan Fabian nie dotknął wielonczeli, a pani Adela nie cérowała pończoch. Najszczególniéjszem zaś było to że przez dwa te wieczory pani Adela okazywała się wyjątkowo łaskawą względem dwóch rezydentek, wywołując umyślnie ich uwagi o Michalinie i szukając w podszeptach ich usprawiedliwienia własnych chęci.
Przyszedł nakoniec dzień trzeci, jako termin ostateczny, przez panią Malwinę naznaczony. Pani Adela w przedobiedniéj porze weszła do pokoju guwernantki, z wyrazem