Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

a potem poskoczyła i za progiem już zaczęła iść obok matki w milczeniu i powoli.
Panna Grejs przywróciła do porządku cukierki i książki, popatrzyła przez chwilę na bransoletę, rzuciła ją na stół z gestem zniechęcenia i rzekła z westchnieniem:
— Cóż z tego wszystkiego, kiedy nie kocham go? nie, nie, nie kocham! Pięknie byłoby wprawdzie zostać panią Orchowską, panią tego domu, ale taka zwyczajna kolej życia.... taki zwyczajny, pospolity człowiek...
Po kwadransie wbiegła Lila, zadyszana i śmiejąc się, błyskając czarnemi oczami, rzuciła się na szyję swéj nauczycielki.
— O jakże przelękłam się! wołała przyciszonym nieco głosem, moja najdroższa panno Julio, gdy mama zobaczyła te cukierki, a szczególniéj tę bransoletę. Gdyby téż mama była dowiedziała się, że Kamil przywiózł to wszystko nie dla mnie ale dla....
— Cicho! cicho! z przestrachem upominała guwernantka.
— Nie pozwoliłaby abyś dłużéj została zemną, ciągnęła daléj dziewczyna, tuląc twarz swą do piersi panny Julii. Odebraliby mi ciebie... rozłączyli by nas, a ja nie przeżyłabym tego!..
Uścisk i szept jéj gwałtowny był, namiętny, objawiła się w nich natura nerwowa, zapalna, nawskroś nurtowana ogniami, z których lada chwila wybuchnąć mogły burze i pożogi.
Panna Grejs kilka gorących pocałunków złożyła na czole i ustach dziewczyny.
— Dziękuję ci, szepnęła, uratowałaś mię od wielkiego wstydu.