Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/45

Ta strona została uwierzytelniona.

się i pani Leontyna zwykłym swym powolnym, cichym krokiem weszła do saloniku. Wyglądała w téj chwili jak wcielona melancholia, jak ofiara okrucieństw losu i ludzkich nieprawości. Wejrzenie jéj brzemienne było smutkiem, brew ściągnięta, i głowa pochylona, gdy zbliżywszy się do syna podała mu ćwiartkę welinowego papieru, zapełnioną męzkim pismem, wprawnem, lecz krętém i niewyraźném.
— Oto co znalazłam dziś w ręku Lili.... Siostra twoja, Mieczysławie, czytała te słowa, które brat jéj przesłał przez nią jéj guwernantce... Oczy córki mojéj zetknęły się z widokiem zepsucia toczącego serca ludzkie!
Wyrzekłszy to takim głosem, jakby o wydarzoną katastrofę obwiniała wszystkich i wszystko na świecie, prócz siebie, skrzyżowała ramiona na piersi i stała w nieruchoméj postawie.
Mieczysław przebiegł okiem wyrazy nakréślone na ćwiartce papieru ręką brata. Był to w całém znaczeniu tego wyrazu tak zwany przez Francuzów billet doux. Napisany po francuzku, zabarwiony zlekka bladą czułością i różową galanteryą, nie zawiérał w sobie ani jednego słowa któreby oznajmiało że prawdziwe, żywe uczucie powodowało ręką, która kreśliła w nim kuszące oświadczenia i prośby. Znajdowała się tam bardzo zręcznie i elegancko wyrażona prośba o widzenie się sam na sam „w ogrodowej altanie” a parę wyrażeń takich, jak: la belle cruelle, la fière enchanteresse, dowodziło, że w stosunku jaki zachodził pomiędzy dwojgiem tych młodych ludzi było dotąd pociąganie tylko i kuszenie z jednéj strony, opór zaś szczery, lub też z wyrachowania płynący z drugiej.
Po ustach Mieczysława przewinął się zrazu uśmiech taki, z jakim mężczyźni młodzi i nie zupełnie jeszcze na seryo