Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/81

Ta strona została uwierzytelniona.

powinniście poznać przedewszystkiém zasadę uznaną powszechnie w teraźniejszéj ekonomii: że popędy do reform i postępów powinny iść z dołu, nie z góry. Jeżeli my udzielać wam będziemy rady i zachęty, będzie to popęd z góry i na nic się wam nie przyda.
Skończył i z czołem zmarszczoném patrzył znowu na karty książki. Eli z niewzruszoną twarzą słuchał wyrazów, dla niego w większéj połowie niezrozumiałych. Zrozumiał to tylko, że niéma poco mówić dłużéj z człowiekiem, który żądania jego nie pojął, lub pojąwszy je, przez lekceważenie niechęć czy lenistwo spełnić nie chciał. Stał jeszcze chwilę, aż wreszcie ukłonił się i powiedział:
— Upadam do nóg wielmożnego pana.
— Adieu, adieu! odrzekł Kamil, podnosząc oczy z nad książki.
Eli opuszczał dworski dziedziniec powoli; tym samym zupełnie krokiem i z tym samym wyrazem na twarzy, z jakim wstępował nań przed rozmową z Kamilem, i od czasu do czasu zrywał nawet jakby dla zabawy listek jakiś z krzaku lub wyżéj od innych wzrastającą trawę. Po bardzo tylko blizkiém baczném przyjrzeniu się możnaby było dostrzedz, że po ustach jego, przykrytych rudawym wąsem, błądził cień szyderskiego uśmiechu.
Kamil pozostał w na wpół ciemnym swym pokoju i zagłębił się znów w czytaniu książki ślicznym stylem napisanéj, traktującéj o jednym z najciekawszych zadań filozofii tegoczesnéj.
Kiedy Eli wrócił do folwarcznéj oficyny, Chaja spotkała go we drzwiach izby, w któréj za czarnym stołem siedział także Efroim, kreśląc cyfry w poliniowanéj i pokratkowanéj księdze.