Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/184

Ta strona została uwierzytelniona.

to o czém przed chwilą czytałeś, gdy nie będzie już na ziemi ani bogatych, ani biédnych, ani ojczyzny, ani rodziny, ani praw, ani obowiązków, ani opinii ludzkiéj?... Co wtedy będzie?..
— Wtedy, odparł Porycki, wtedy będą na ziemi ludzie wolni, równi sobie i szczęśliwi. Bogactwa ziemi zostaną wspólnem dobrem wszystkich jéj mieszkańców. Wszyscy ludzie przystąpią do ogólnéj biesiady, którą zastawi im hojna przyroda, i spożywać ją będą w jednéj mierze. Zapewne że do ogólnego spichrza ludzkości każdy z jéj członków przynieść będzie musiał owoc jakiś swych trudów; ale przysłuży mu za to prawo czerpania z niej dłonią pełną, w stosunku nie do wymarzonych dziś różnic zdolności, wartości czy zasługi, lecz do potrzeb swych i chęci. Owszem, im więcéj człowiek jaki upośledzonym i pokrzywdzonym zostanie przez samą przyrodę, tem hojniejszymi okażą się dlań jego spółbracia. Zniknie krzycząca niesprawiedliwość, która dziś bogactwy i dostojeństwy obsypuje tak zwane geniusze i talenta, a skromnych pracowników strąca na szczebel najniższy.
Umilkł na chwilę i patrzył na swą towarzyszkę. Na licu jéj, zarumienionem lekko, znać było coraz upartszą i usilniejszą pracę myśli.
— Tak, wyrzekła po chwili zcicha, dlaczego w istocie ci, którym natura sama dała już wiele, i od ludzi także brać mają najwięcéj? Jakiém prawem jedni na świecie opływają w dostatkach, wtedy gdy inni cierpieć muszą nędzę?
— Nie na tém jednak koniec, ciągnął Porycki. Jak z chlebem i złotem, tak stanie się i z inném jeszcze dobrem ludzkości, więzioném dziś i od łaknących go ust odrywaném przez rozliczne przesądy. W tym świecie nowym, któ-