Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/200

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy pojedziesz ze mną, Brygisiu! zapytała nieśmiało, jakby czując że chwila ta pomiędzy nią a innymi ludźmi tworzy przedział ogromny.
— Alboż pani nie widzi, że ubraną już jestem do drogi? z prostotą odparła sługa.
Porycki zwrócił się z pytaniem ku Lili.
— Czy wzięłaś ze sobą swoje papiery?
Spojrzała na niego wielkiemi oczami.
— Alboż dbam teraz o te szpargały? wyrzekła zdumiona i uśmiéchnęła się z za łez niezupełnie jeszcze oschłych.
Wyraz: papiéry, przywiódł jéj na pamięć owe leciuchne papiérki z dat różnych, w szkatułce pamiątek zawarte. Ale on nie o pamiątki zapytywał.
— Mówiłem ci nieraz, Lilo, rzekł z powagą, że człowiek dojrzały i rozumny dbać powinien o wszystko co użyteczném mu być może. Czy wzięłaś ze sobą oblig, wydany ci przez brata na posagową twą summę?
Oczy Lili otworzyły się jeszcze szérzéj.
— Ildefonsie! szepnęła z wyrzutem, jak możesz w téj chwili myśleć o podobnych rzeczach.
— Kiedyś, odparł Porycki, nauczę cię, droga moja, myśléć saméj o podobnych rzeczach; teraz myślę o nich za ciebie. Czy masz przy sobie ten oblig?..
Lila, onieśmielona już i zawstydzona, pytający wzrok zwróciła na swą służącą.
— Ten papiér ze stemplami, który pan Konrad oddał pani niedawno? rzekła Brygisia. Jest on tu w téj szkatułce, którą niosę właśnie.