Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/230

Ta strona została uwierzytelniona.

lekkie było drżenie. Kamil spojrzał nań oczami, w których zimna tkwiła ironia.
— Najbardziéj stanowczo odparł. I dlaczegóż nie miałem tego uczynić? Alboż Rydlówka nie była moją własnością?
— Nie będę tłumaczył ci tego, co sam równie dobrze jak ja rozumiesz, rzekł Mieczysław. Wiem, tylko iż żadna przykra konieczność, żadna nawet najlżejsza potrzeba nie zmuszała cię do tego.
— Przeciwnie, odparł Kamil, zmusiły mię potrzeby mego umysłu i wymagania mego smaku. Żyjąc na wsi, wyrzekać się musiałem wielu przyjemności, które teraz, posiadając w ręku odpowiedni kapitał, będę mógł zapewnić sobie z łatwością. Nie jestem stworzony do życia na wsi. Lubię miasto, naturalnie wielkie miasto, swobodę, towarzyskie i artystyczne rozrywki, których dostarczyć ono może. Za tydzień opuszczę Rydlówkę. Na wiosnę wyjadę za granicę, zwiedzę Włochy, Szwajcaryą i nadreńskie strony, potém zaś zamieszkam stale w Warszawie, gdzie znajdę miłe towarzystwo, koncerty, operę...
— Więc dla towarzystwa miłych dam miejskich i dla słuchania opery sprzedałeś Rydlówkę? przerwał mu Mieczysław.
— Uczyniłem to dlatego także, ciągnął Kamil, aby umysłu swego nie zamykać w zbyt ciasnych ramach parafialnego bytu. Człowiek powinien być zawsze panem położenia swego, módz zmieniać je według woli, nie wrastać jak grzyb w miejsce jedno, ale szukać sobie po świecie dróg różnych, takich na których najwygodniej i najszerzej mogłyby rozwijać się właściwe mu usposobienia, zdolności i gusta. Sprzedając Rydlówkę, dodał Kamil z uśmiechem