Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/251

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Ildefons Porycki przechadzał się po niewielkim, lecz ładnie umeblowanym pokoju. Pokój ten znajdował się na drugiém piętrze kamieniczki, która, stojąc śród dziedzińców i ogrodów, przedstawiała schronienie samotne i ustronne, od gwaru ulic i wzroku miejskiéj ludności oddalone.
Twarz głównego agenta zdradzała żywy niepokój. Przed kilku dniami wysłał on był do Orchowa, za pośrednictwem władz miejscowych, pozew urzędowy o wypłacenie summy posagowéj Lili. Nie uspokajało go to jednak zupełnie. Młody dziedzic Orchowa, który dotąd niczém skusić ani zgnębić się nie dał, mógł i tym razem także zapobiedz grożącéj mu katastrofie, zapomocą jakichkolwiek obrotów gospodarsko-finansowych. Porycki czuł, że na samo przypuszczenie to krew mu nabiegała do czoła. Zawzięcie-bo téż nienawidził on człowieka tego, który życiem swém i zasadami, postępkami i słowami ranił śmiertelnie jego miłość własną. Dla pomyślnego przeprowadzenia planów, osnutych w celu ostatecznego zgnębienia nienawistnego sobie człowieka, Porycki potrzebował, koniecznie potrzebował pomocy i współdziałania Elego. Owóż właśnie kilka dni już