Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/255

Ta strona została uwierzytelniona.

Porycki postąpił śpiesznie ku zbliżającemu się do drzwi wspólnikowi.
— Panie Makower, rzekł, tu żartów niéma żadnych. Baron żąda koniecznie, aby Orchów nabytym dlań został.. Ja nie mogę narażać się baronowi, a i panu nie radzę, abyś to czynił. Nie wiem jakie powody skłaniają cię do opuszczenia interesu tego, wiem tylko to, że jeżeli przerwiesz działalność swoję w téj mierze, Orchowski las swój sprzeda, albo pożyczkę jaką zaciągnie i dług siostry, który jest teraz moim, spłaci...
— To i cóż że spłaci? zagadnął obojętnie Żyd; niech sobie spłaca.
— A jak go spłaci, ciągnął agent główny, to żadna siła nie skłoni go wtedy do sprzedania majątku.
— A choć on nie sprzeda swego majątku, to co tak ważnego stanie się? Albo jego majątek jeden na świecie?
— Stanie się to, że pan, panie Eli, utracisz na tém sześć tysięcy rubli.
Żyd poraz piérwszy w ciągu téj rozmowy z wyrazem zajęcia, a nawet i zdziwienia, na wspólnika swego spojrzał.
— Jakto sześć tysięcy? Ja miałem wziąść za ten interes tylko dwa tysiące.
— Tak, ale inne dwa należéć miały do mnie. Otóż panie Eli, jeżeli nikt od Orchowskiego lasu nie nabędzie, nikt mu nie pożyczy żadnéj summy, nikt słowem żadnego finansowego obrotu dokonać mu nie pomoże, ja ci część zysku swego odstąpię, a oprócz tego obowiązuję się wydobyć od barona, mniejsza już jakim sposobem, jeszcze dwa tysiące rubli, które do pana należeć będę... Wiész pan dobrze, iż ani oszukać cię, ani niedotrzymać ci słowa nie mogę...