Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/333

Ta strona została uwierzytelniona.

— Eli! Eli! czy ja już u ciebie niczego nie warta? czy ja z tobą trzydzieści lat nie przeżyła? czy ja z tobą razem nie pracowała i o ciebie jak o oko moje nie dbała? Eli! co tobie będzie po pieniądzach, kiedy ty syna naszego, naszego pięknego, mądrego Abramka, w kajdanach zobaczysz? Czy ty już więcéj piéniądzów nie masz? czy ty nie był kiedyś biédny, aj, jaki biédny! a dlatego ty żył i z wesołém sercem po świecie chodził. Ale jak ty dziecko swoje zgubisz, to już wesołego serca nigdy miéć nie będziesz, i żonę swoję ty na mogiłki wywieziesz, i oczy swoje z wielkich żalów i zgryzot wypłaczesz!
Oderwała twarz od ziemi i podnosząc ją znowu ku mężowi, wołała daléj:
— Eli! Eli! czy ty nie pamiętasz tego czasu, kiedy ty do domu mego ojca przyszedł i powiedział: Szmulu! ja chcę żenić się z twoją córką Chają. Ty był wtedy małym faktorem i u ciebie dziury w chałacie na łokciach świéciły; ale jak ja spojrzała na ciebie i dowiedziała się, że ty mię chcesz za żonę swoję wziąść, to mnie tak jasno zrobiło się w oczach, jak ślepemu kiedy zobaczy słońce. I my pobrali się, i byli bardzo biédne, i ani jednego rubla nie mieli, coby do nas należał. A czy nam źle było wtedy? Czy my wesołości w sercach nie mieli? czy my sobie kiedy złe słowo powiedzieli? Ty był dobry dla mnie, Eli, i ja dla ciebie byłam dobra. A kiedy Abramek nasz narodził się....
Tu Eli drgnął znowu i uczynił gwałtowne poruszenie. Kobiéta zaś z mocą zdwojoną mówiła daléj:
— On był piérwszy nasz syn, Eli, on był nasz piérworodny! Wprzód rodziły się nam same córki, a my Pana Boga prosili, żeby dał nam syna. I Pan Bóg dał nam syna a ja go w czyste pieluszki owinęła, i do kołyski włożyła,