Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/47

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ponieważ już tak szczérze i otwarcie ze sobą mówimy, powiem panu, że nie wiem doprawdy jakim sposobem i od kogo baron otrzymał mniéj więcéj dokładny opis znajdujących się w tych stronach majątków. Orchów podobał mu się z opisu nadzwyczajnie. Ogromne dziedzińce, jego starożytne ogrody, malowniczość tutejszego położenia uczyniły na wyobraźni barona jaknajlepsze wrażenie. Marzy już tylko o zbudowaniu tu pałacyku i przyjeżdżaniu do Orchowa każdego lata ze stolicy. Jest-to zapewne kaprys kapitalisty i człowieka możnego, ale... rozumiesz pan... gdy jedni ludzie mają kaprysy swe i gwałtowne zachcianki, drudzy z kaprysów ich i zachcianek korzystać mogą.
Umilkł i zupełnie już tryumfująco patrzył na gospodarza domu. Orchowski milczał jeszcze chwilę, a potém odparł:
— Bardzo żałuję, że nie będę mógł zadowolić kaprysu tak sławnego kapitalisty, jakim jest baron von R... Orchowa nie sprzedam.
W mowie Mieczysława brzmiała zrazu lekka, bo siłą woli powstrzymywana ironia; ostatnie przecież trzy wyrazy wymówił z taką stanowczością, powagą i chłodem, że plenipotent barona uczuł się na chwilę zbitym z toru i do przytaczania argumentów dalszych onieśmielonym. Krótko to jednak trwało. Podniósł wnet głowę i z wyrazem twarzy wpół zdumionym, wpół przyjaźnie doradzającym, zawołał:
— Ależ dlaczego? panie szanowny! dlaczego? Państwo tu rdzewiejecie na wsi, odmawiacie sobie wszelkich przyjemności i rozrywek, które stanowią, że tak powiem, życie życia ucywilizowanego człowieka. Mam tu na myśli przyjemności i rozrywki szlachetne, kształczące smak i umysł. Gdybyście państwo posiadali w ręku kapitał, który