Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/78

Ta strona została uwierzytelniona.

ci: podobnym do niego musiał być le jeune pauvre naszego kochanego Feuillet’a; niekiedy przypomina mi on też Raula z historyi Sybili, lub naszego nieszczęśliwego a sympatycznego pana de Camors. Mniejsza zresztą o to jak on wygląda, ale gdybyś znała jego piękną, wielką duszę, jego umysł széroki i silny, gdybyś słyszała jak opowiada o swych nieszczęściach, walkach z losem!... Nie myśl jednak, proszę cię, abym była narzeczoną nędzarza, człowieka nic niemającego i nic nieznaczącego. Przeciwnie, mój Ildefons posiada świetną pozycyą i perspektywę świetniejszéj jeszcze przyszłości... Jaką jest pozycya ta i na czém zasadza się perspektywa, nie umiem ci tego dokładnie wytłumaczyć, a zresztą czyliż zajmować mię mogą tak błache, prozaiczne szczegóły?.. Bogatym być musi, bo do domu, w którym zostaje przyjechał ślicznym powozem i zdaje się, że w sąsiedztwie majątek ma kupować. Z kilku wielkimi panami zostaje w stosunkach najściślejszéj przyjaźni... Wszystko to jednak nic mię nie obchodzi. Ale oczy jego wymowne, dusza piękna, miłość jego dla mnie, mająca w sobie cóś rycerskiego i t. d. i t. d.” W liście znajdowało się jeszcze kilkanaście wierszy, równie obficie jak poprzedzające w wykrzykniki zaopatrzonych, ale Lila nie czytała już daléj.
— Szczęśliwa Julia! szepnęła; po chwili zaś dodała: Jakbym chciała wiedziéć gdzie ona jest teraz? co robi? czy o mnie choć trochę pamięta? O! niezawodnie zapomniéć musiała. Wszak list ten był ostatnim jaki miałam od niéj. Tak, przyjaźń, miłość, radość, szczęście, wszystko przemija, wszystko zawodzi na świecie.
Wyrzekłszy to w zamyśleniu głębokiém, podniosła się zwolna, postawiła na stole szkatułkę, a podnosząc nad głowę śliczne ramiona i ręce na czarnych krzyżując splo-