Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/89

Ta strona została uwierzytelniona.

, nagły rumienieniec ożywił białość jéj twarzy i powolną, przezroczystą falą podniósł się na czoło. Porycki oddał ukłon głęboki i na twarzy młodéj kobiéty zatrzymał spojrzenie długie, niepostrzeżone przez nikogo, prócz téj, dla któréj w hołdzie złożoném było.
Usiedli znowu wszyscy dokoła stołu przed kanapą. Łozowicz piérwszy do nowego gościa przemówił;
— Pan dobrodziéj z dalekich stron do nas przybywa?
— Nie wiem prawdziwie, jak mam panu na pytanie jego odpowiedziéć, z uprzejmą swobodą odrzekł gość. Przybywam ze stron różnych, albowiem w roku bieżącym odbyłem kilka z rzędu dalekich podróży.
— Kilka dalekich podróży w jednym roku!... bąknął nieśmiało gospodarz domu, który czuł że mówić mu cóś wypadało.
— Tak, panie, skłaniając lekko głowę odparł Porycki. Panowie, jako właściciele dóbr ziemskich, przywykliście do spokojnego życia, do jednostajnych widoków i zajęć. Nie takim jest los nas przemysłowców, którzy żyjemy o własnych siłach i fortuny sami po świecie szukać sobie musiemy. Jestem przemysłowcem, dom mój to świat széroki, a drogi śród świata tego krzyżujące się, to rola na któréj żnę i zasiéwam. Dziś tu, jutro tam, pojutrze gdzieindziéj jeszcze, byle użytecznym stać się sobie i drugim, byle celów swych dościgać i idee swe popiérać.... oto egzystencya nieznana panom, ale, wierzajcie mi panowie, niepozbawiona powabu i przyjemności.
— I owszem, ozwała się dotąd milcząca pani domu, zdaje mi się, że taka tylko egzystencya, pełna zmian, wrażeń i rozmaitości, prawdziwie powabną i przyjemną być może.