Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

jaźnią i błogosławieństwem bądź powitany nietylko przezemnie, ale i przez tę ziemię, do której powracasz...
— Powracam! — powtórzył Czesław. — Nie, nie powracam. Rzadko kiedy człowiek może powrócić. Ale to prawda, przybyłem w odwiedziny nietylko do ciebie, lecz i do niej także. To prawda.
Wstał i z brzegu ganku zaczął po otoczeniu domu się rozglądać.

Męskiej urodzie jego czas nic nie ujął, chociaż odmienił ją nieco. Kiedy odjeżdżał, był szczupłym, wysmukłym młodzieńcem. Teraz kształty jego, nie utraciwszy nic ze swej harmonii, nabrały dojrzałości i powagi. Znajdował się w pełnym rozkwicie męskiego wieku i posiadał w pełni właściwą mu siłę, lecz świeżość młodzieńczą utracił. Zachowane bogactwo włosów sprzeczało się z czołem nieco zmiętem i wyrazem oczu niespokojnym pod zmęczonemi powiekami. Wygladało[1] to na ślady pracy wytężonej i zmartwień

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Wyglądało.