Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/061

Ta strona została uwierzytelniona.

słychać było jak wielki motyl nocny uderzał skrzydłami o szklaną pokrywę lampy.
Czesław wpatrywał się w brata zmęczonemi, lecz zawsze niepospolicie pięknemi, oczyma.
— A ty? Ty masz swoją śliczną Krysię, postępujesz drogą gładką, prostą, obracasz się w kole zjawisk ukochanych. Jednak, gdybyś mię zapytał tak, jak ja ciebie zapytywałem: Czy wyglądam na nieszczęśliwego? tak samo, jak ty odpowiedziałbym: Trochę, chwilami. Wyglądasz za staro na swój wiek, masz już trochę zmarszczek na czole i siwych włosów u skroni, gdy zamyślasz się, powieki tak jakoś ciężko opadają ci na oczy... Istniałyżby i w twojem życiu ostrza szarpiące i brzemiona tłoczące?
Po chwilowym namyśle Jerzy mówić zaczął. Mówił ze spokojem zupełnym, lecz nie zupełnie wolnym od zaprawy smutku.
Mówił, że rodzinne szczęście jego jest niezwykłem i nieskazitelnem. W naturze