niemniej od tamtych źródłem radości albo źródłem cierpień. Usiłowanie idei rozpina człowieka na krzyżu zawsze, ilekroć idea sama jest na nim rozpiętą, a wówczas szczęście rodzinne to drogocenny balsam na rany, które jednak boleć nie przestają. Obrzydzenie dla pewnych gatunków zła i współczucie dla pewnego rzędu cierpień, połączone z uczuciem własnej przeciw temu złu i przeciw tym cierpieniom niemocy, to brzemiona, walące się na duszę i od których niesienia spracowują się barki.
Spracowują się też barki duszy i ciała od długiej, wytężonej pracy. On lubi swoją pracę i to pole, na którem ją rozwija, więc jest ona obok rodzinnego drugiem jego szczęściem. Nie wolnem przecież jest szczęście to od utrudzeń ciężkich, od trosk, od szorstkich zetknięć z ludźmi, od trudnych samo-egzaminów umysłu i sumienia, a wszystko to nuży, wyczerpuje, gasi człowieka, rzeźbi mu w zmarszczki
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/063
Ta strona została uwierzytelniona.