całą noc błądził, aż natrafił na jakąś chatę strażniczą, w kórej[1] właśnie znalazł go Jerzy. Wyglądać musi po całonocnej wędrówce jak upiór, jest pomimowolnym, lecz bardzo skruszonym grzesznikiem i wszystkich o przebaczenie prosi...
Jerzy znowu opowiadał, że skruszonego grzesznika tego, znalazł w humorze doskonałym. Zabawiła go snać epopeja ta, pełna kłopotów. Spotkał przybywającego brata z otwartemi ramionami i zaraz opowiedział mu wszystkie perypetye swej całonocnej tułaczki. Obaj boki zrywali od śmiechu.
— Ale dawaj jeść, Krysiu! Skruszony grzesznik ten, musi być grzesznikiem zgłodniałym.
Na stronie szepnął do żony:
— Przyśniło się coś Jance... choć doktor, ale kobieta a kobietom zawsze dramaty w głowie!
I głośno zapytał:
— Gdzież jest Janka?
- ↑ Błąd w druku; powinno być – której.