Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

powolne, nie pozbawione jednak pewnego ociężałego wdzięku, a od głowy, w tył odrzuconej, wyniosłe. Powoli, ze zmieszanym nieco uśmiechem na czerwonych ustach, wstępować zaczęła na schody ganku. Jerzy postąpił na jej spotkanie i powitał ją ukłonem grzecznym, ale w którym mieściło się milczące zapytanie. Ona na ukłon odpowiedziała krótkim rzutem w dół głowy i na zapytanie odpowiedziała zapytaniem, wymówionem w języku obcym. Zapytała o Czesława i czy on znajduje się w tym domu?
Jerzy, obejrzawszy się po ganku, odpowiedział, że brat jego odszedł na chwilę zapewne, zaraz powróci i skoro ona ma do niego interes...
Miał już zarysować ramieniem gest zapraszający, gdy ona z nagłym i wesołym śmiechem mowę mu przerwała:
— Więc bratem Czesława jesteście! Bardzo rada z poznania... dawno już chcia-