Zobaczę go, pomówię z nim i pojadę... nawet bez gniewu... choć nie spodziewałam się być tak przyjętą... ja, dygnitarska córka i prawa żona waszego brata...
Jerzy obrócił się do stojących na ganku kobiet i zawołał:
— Poszukajcie Czesława!
Głos miał ochrypły i drżącą dłonią ocierał pot, zraszający mu czoło.
W tej samej chwili Janina poczęła iść ku przybyłej, powoli, z postawą sztywną i twarzą zaklętą w biały marmur, w którym stwardniały jej nieruchome rysy. Jednak ruchem łagodnym ujęła rękę przybyłej i położyła ją na swem ramieniu.
— Pani odpocząć potrzebuje... Zaprowadzę panią do pokoju, w którym pani odpocznie... i zaczeka na powrót...
Cichy szept jej ustał; prowadziła przybyłą przez ganek do pokoju siostry, którą spotkała szukającą zginionego i nie mogącą znaleźć go nigdzie.
— Zaczekaj, Krysiu! Posłuchaj!
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/214
Ta strona została uwierzytelniona.