Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

myśl mówić o tém, co było. Teraźniejszość pochłania mnie zupełnie. W ogóle jestem zdania, iż ludzie czynni i spokojni, nie mają skłonności do rozpamiętywania perypetyi własnych swych losów. Dział to stęsknionych, zawiedzionych i marzących malkontentów tego świata. Nie wnoś znowu z ostatnich słów tych, abym szydziła z malkontentów wszelkich. Wiem owszem, że, wśród chromiejącego ze stron wielu porządku rzeczy na świecie, niezadowolenie rodzi powątpiewanie i protest, a z powątpiewań tylko i protestów powstają wielkie myśli i nowe tory. Sama jestem malkontentką i buntownicą w wielu względach, ale nie dla siebie, nie z uwagi na własne losy moje. Wypadki życia były dla mnie łaskawe, spełniły one wszystko prawie, czego, ze względu na wy maganie natury własnéj, pragnąć kiedy mogłam, oblokły mnie dostojnością, nad którą wyższéj dla siebie nie widziałam nigdy, dały mi do spełnienia zadanie, które pełnię z ochotą i spokojem, z nadzieją największéj zasługi, na jakiéj zdobycie wystarcza mi miara sił moich. Powiadają, że szczęśliwi nie mają historyi; co pewna, to, że o dziejach starożytnych zapomniéć im łatwo. Wczoraj znika z pamięci, ilekroć dziś pełném jest myśli, uczuć i zajęć, nakształt czary, po brzegi wypełnionéj mocnym i orzeźwiającym płynem.
Jednak, zaczepiona przez ciebie przeszłość moja, po raz piérwszy od lat kilku, wysuwa się przede mnie