konałem się, iż wyobrażenia i obowiązki moje pociągają mię gdzieindziéj.
— Przebacz mi pan — przerwałam — ale dziwi mnie to trochę. Wielkie miasta są ogniskami cywilizacyi. Był byś tam pan u źródła nauki i najszlachetniejszych ze wszystkich artystycznych uciech.
— To prawda — odparł — ale zarazem żyć-bym musiał w gwarze tłumu i wstrętnéj dla mnie walce o chleb powszedni. Ognisko to cywilizacyi, jak je pani nazywasz, jest także ogniskiem wielu pokus, niebezpiecznych dla młodości, walk, jałowo zużywających siły, i współubiegań się, niekoniecznie uczciwych. Uczyć się można, a może nawet i łatwiéj, w ciszy i samotności. Uciech artystycznych, które w istocie mają dla mnie wiele powabu, wyrzekłem się z przykrością wprawdzie, ale możnaż wszystko razem na świecie posiadać?
— A bogactwo i sława? — zapytałam — w zapa dłym kącie zdobyć ich niepodobna.
Podniósł szybko głowę i spójrzał na mnie ze zdziwieniem, z wyrzutem prawie.
— Nie dlatego uczyłem się — odparł — aby posiąść bogactwo i sławę. Byt niezależny posiadać będę zawsze w méj pracy; sławą, jeżeli przyjdzie ona kiedy, nie wzgardzę zapewne. Ale są to wszystko rzeczy drugorzędne. Główném pragnieniem mojém jest, abym w czynie wypełnił myśl, która panować ma nad mém życiem.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.