kała się, nie wiem już dobrze, czy z żalu, czy z gniewu.
— Otóż mylisz się! — zawołała — bluźnisz! Marya jest kobietą, niepospolitą, o tyle przynajmniéj cnotliwą, o ile rozumną! Czy myślisz, że mąż jéj, którego tak szanuje i uszczęśliwia, jest zupełnie stosownym dla niéj mężem? że dzieci te, które, jak ci o tém nieraz opowiadałam, zajmują całe serce jéj i wszystkie myśli, są jéj dziećmi? Otóż mylisz się! Iwicki jest człowiekiem rozsądnym i uczciwym, ale ja nawet, jakkolwiek wszechstronnie niższą jestem od Maryi, nie czuła-bym się zupełnie szczęśliwą, gdybym była jego żoną! Dzieci te zaś — to jéj pasierby. A dom jéj, gdybyś go widział! gospodarstwo, porządek, pracowitość...
Mówiła tak długo i z wielkiém uniesieniem, a zakończyła wykrzyknikiem.
— Marya jest idealną kobietą, sposób jéj życia jest świętym! — Mam niekiedy przyjemność pewną w drażnieniu się z Klementyną. Uniesienia jéj bowiem są tego rodzaju, że odkrywają coraz nowe piękności twarzy jéj i charakteru. Gdy broni kogoś lub czegoś jéj drogiego, oczy jéj rzucają iskry i płomienie. Z cicha więc wtrąciłem:
— Jednakże, moja droga, ja w téj idealności i świętości twéj przyjaciółki widzę, jak mówią francuzi, quelque chose de louche. Pocóż wychodziła za człowieka, nieodpowiadającego jéj wykształceniem
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/061
Ta strona została uwierzytelniona.