Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/062

Ta strona została uwierzytelniona.

i gustami, i który w dodatku obdarzył ją gromadą pasierbów? Czy dlatego, aby módz świętość swoję oprawić w złote ramy?
Tu już Klementyna zerwała się z krzesła i, nic nie odpowiadając, wpadła jak błyskawica do swego pokoju.
Za chwilę wróciła z paczką zapisanego papieru w ręku.
— Jakto! — zawołałem, patrząc na nią nie bez zdziwienia — kapitulujesz więc? Chcesz mi pokazać poufny list przyjaciółki?
— Tak — odparła — ale nie ten, o który dopominałeś się tak nieuczciwie. Dziś właśnie otrzymałam drugi, a raczéj dalszy ciąg pamiętnika, rozpoczętego w piérwszym. Tu niéma już ani jednego słowa, którego-by świat cały czytać nie mógł. Czytaj więc i dowiedz się od niéj saméj, jakie pobudki i uczucia skłoniły ją do zostania żoną Iwickiego. Nie chcę, aby cień choćby złego podejrzenia padał na Maryą...
Głębokie wrażenie, jakie Marya owa wywarła niegdyś na tobie, i fanatyczna przyjaźń dla niéj mojéj dobréj i rozumnéj Klementyny, czyniła mi ją interesującą. Z powołania mego zresztą, jestem ciekawym historyi serc i losów ludzkich. Doręczone mi więc kartki papieru przeczytałem z zajęciem, i myślę, że nie ściągnę na siebie twych złorzeczeń, jeśli na rzecz twoję dokonam tu ich streszczenia.
Otóż zdarzyło się, że w cztery lata po spotkaniu