Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/067

Ta strona została uwierzytelniona.

wzrost mniéj niż średni i kształty kwadratowe. Twarz jego, z nizkiém, zbrużdżoném czołem, z głęboko osadzonemi oczyma, o szaréj połyskliwéj źrenicy, z wydatnemi usty, ocienionemi bujnym, szorstkim włosem, zbyt okrągłą była i pełną, aby najlżejsze posiadać mogła prawo do dystynkcyi rysów. Nie było téż dystynkcyi żadnéj w poruszeniach, giestach i głosie przybyłego; cechowała je owszem pewna niezręczność i rubaszność, albo raczéj zbytecznie rzucająca się w oczy energia. Wydawał się zresztą cały uosobieniem zdrowia, pogody umysłu i śmiałéj wiary we własne siły.
Gość ten, jakkolwiek nieponętny, po kilku chwilach rozmowy wydał się ojcu i córce sympatycznym. W układzie ust jego była dobroduszna prawie uczciwość, spójrzenie miało wiele bystrości i rozumu.
Wkrótce po przedstawieniu się, Iwicki przystąpił do interesu, z którym przybywał. Oświadczył chęć obejrzenia lasu Porzewińskiego i nabycia téj jego części, w któréj znajdowały się sławne na okolicę całą towarowe sosny. Pan Porzewiński ze smutkiem odpowiedział, że nie posiadał już prawa rozrządzania się żadną częścią dawnego swego dziedzictwa. Kupiec zmieszał się i zasmucił.
— Słyszałem coś o tém, ale nie wiedziałem, że rzeczy zaszły już tak daleko! — zawołał. — Ależ na miłość bozką! dlaczego nie ratowałeś się pan tym właśnie lasem? Wszak to kapitał!