Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.

służebnica Boga światłości, pełniąc wszystkie dostępne mi cnoty, siłą woli i miłości podnosząc się coraz wyżéj i innych za sobą coraz wyżéj prowadząc.
Spojrzałam głęboko w twarz silnego człowieka tego, która jednak pod spojrzeniem mojém bladła w cierpieniach oczekiwania; przypomniałam sobie wszystko, co uczynił dla nas tak szczerze, tak po bratersku; przypomniałam sobie ostatnie słowa mego ojca... i milcząc, podałam Michałowi obie swe dłonie...
Takiemi były zaręczyny nasze, bez świadków ni obrączek, co więcéj — bez czułych gruchań ni namiętnych wybuchów. Nie czułam nic z upojenia tego, o którém czytałam i słyszałam nieraz, że towarzyszy zwykle chwilom podobnym, ale miałam cichą radość w piersi a w głowie mnóztwo pięknych nadziei.“
Taką jest cała historya małżeństwa Maryi, tém szczególna, że przedstawia kobietę, idącą za mąż nie dla szczęścia w zwykłém rozumieniu słowa tego, i nie dla położenia towarzyskiego, i nie dla majątku, ale dla idei. To jednak, co po ostatnim akcie historyi téj, to jest po ślubie Iwickich nastąpiło, wydaje mi się jeszcze szczególniejszém. Oto przedstaw sobie, że Iwicki oznajmił świeżo zaślubionéj żonie, iż ślub ich nie odbył się wedle wszelkich żądanych form i przepisów, że zaniedbano w nim jednéj z ważnych jakichś formalności, że tedy unieważnienie jego nastąpić mogło w każdéj chwili, w któréj-by Marya go zażądała.