Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie rozumiem małżeństwa z przymusu — rzekł do młodéj swéj żony — i od dawna jestem tego przekonania, że trudność otrzymywania rozwodów nie przynosi żadnych korzyści ani jednostkom, ani ogółowi. Zapewniłem ci więc na całe życie możność używania dobréj i nieprzymuszonéj woli. O mnie mowy tu być nie może; ale ty, Maryo, gdy-byś kiedy pożałowała twego postanowienia, gdy-byś zobaczyła szczęście twe gdzieindziéj, powiész mi jedno tylko szczere słowo, a stanie się tak, jak zechcesz.
Kto wié, czy kupiec ten, będąc człowiekiem istotnie szlachetnym, nie jest zarazem człowiekiem bardzo zręcznym? czy wspaniałomyślność jego nie jest popartą tém przekonaniem, że dla uczciwéj i myślącéj istoty ludzkiéj niéma na świecie lepszéj straży nad własną jéj i nieprzymuszoną wolę? Jakkolwiekbądź, kobieta ta losy ma o tyle przynajmniéj niepospolite, o ile wyjątkowemi są jéj własne usposobienia.
Będąc zamężną, jest zupełnie wolną. Wyszedłszy za mąż bez miłości, śpiewa wciąż w listach swych do Klementyny ody i dytyramby na cześć swego szczęścia.
Otóż, kochany Adamie, zmusiłem cię do przeczytania kawałka niby powieści. Mam nadzieję, że nie będziesz mnie za to łajał, choćby dlatego, że rzecz idzie o tę „śliczną dziewczynę,“ która kiedyś zajęła cię była sobą niepospolicie. Zresztą, poznasz zapewne wkrótce panią Iwicką. Wszak będziecie mie