Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

pisów hygienicznych, co do urządzenia domu naszego i sposobu życia całéj naszéj rodziny.
W ciągu dziesięcioletniéj praktyki méj lekarskiéj, piérwszy to raz zdarzyło mi się usłyszéć z ust gospodyni domu i matki rodziny podobne żądanie. Spojrzałem uważnie na dzieci, które otaczały panią Iwicką. Najstarsza z nich, trzynastoletnia dziewczynka, stojąca za krzesłem matki, twarzyczkę ma ładną i inteligentną, ale kibić smukłą, nad wiek wybujałą. Średni chłopak, którego matka ze szczególną jakoby pieczołowitością otaczała ramieniem, posiada wyraz oczu i ust, zwyczajny dzieciom z powstrzymanym, w skutek ułomności jakiéjś, rozwojem umysłowym. Najmłodsze z dzieci, siedmioletni malec, najzdrowiéj i najsilniéj wygląda. Znać, że wcześniéj, niż nad starszemi, rozpostarła się nad nim umiejętna i troskliwa opieka. Prosiłem o pozwolenie przystąpienia do ściślejszego examinu. Iwicki usunął się na stronę, ale żona jego pozostała przy mnie, i w czasie, gdy oddawałem się zwykłym w podobnych razach czynnościom lekarskim, mówiła mi o różnych właściwościach organizmów i temperamentów swych dzieci. Wszystko, co mówiła, rozsądném było, logiczném i objawiającém niezwykły dar spostrzegania i kombinowania. Zna ona nawskróś nietylko organizmy, ale temperamenta, charaktery i zdolności przybranych dzieci swych, które widocznie stanowią dla niéj przedmiot nieustannych studyów. Jeżeli niegdyś zadziwiać mogła nie-