ją teraz, nie odsyłam już do pedagogów i moralistów. Rozstrzygam je sam w sposób twierdzący. Gdyby zaś większość kobiet, w przybliżeniu przynajmniéj, posiadała zalety umysłu i charakteru pani Iwickiéj, dla większości mężczyzn szczęście było-by dostępniejszém, praca i uczciwość łatwiejszemi.
Nie deklamuję wcale, gdy mówię o uczciwości, ułatwionéj wpływem wprawdzie uczciwéj téż i dobréj kobiety. Wpływ ten był-by nieobliczonym, gdyby istniało na świecie wiele domów takich, jak dom Iwickich. Miałem tego naoczny dowód parę dni temu.
Jeden z urzędników, pracujących w biurze Iwickiego, i mieszkających w jednéj z oficyn kamienicy, zasłabł. Oznajmiono mi o tém, odwiedziłem chorego, poczém wstąpiłem do Iwickich, aby zdać sprawę pani Maryi o stanie pacyenta i o tém, czego w czasie choroby będzie on potrzebował. Zwyczaj ten oddawania chorych, znajdujących się w domu, pod opiekę pani domu, znalazłem już wprowadzonym tam oddawna. Stosował się w tym względzie do woli pani Iwickiéj mój poprzednik, ja téż przyjąłem go z łatwo zrozumiałą przyjemnością.
Przybyłem w chwili, gdy całe towarzystwo wstawało od obiadu.
Rodzina składa się właściwie z osób sześciu, do stołu jednak zasiada osób piętnaście. Wiész już o tém,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.