Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie sądziłem doprawdy, aby był zdolnym do wyrażenia się w ten sposób. Zazwyczaj mówi on z prostotą, graniczącą z blizka z trywialnością.
— Nie powiem panu — mówił daléj — abym był przed ożenieniem się z Maryą nędzarzem albo nędznikiem. Miałem owszem zawód uczciwy i pewne przyjemności życia. Jednak odkąd zacząłem żyć z nią, wszystkiego mi przybyło: zręczności, rozumu, majątku i szacunku ludzkiego. Czuję, że jestem więcéj wart, niż byłem przedtém, i że więcéj wielkich wartości wytwarzam wkoło siebie. Na pozór wydawać się może, iż kobieta nie ma żadnego wpływu na interesa męża, jeżeli szczególniéj są one takiéj natury, jak moje. Otóż całkiem przeciwnie. Przez pięć lat ostatnich majątek mój wzrasta, wtedy gdy przedtém utrzymywał się zaledwie w równowadze. Co do tych ludzi, których pan widziałeś dziś zgromadzonych w moim domu, uważałem ich zawsze za rodzaj służących moich, którym płaciłem wedle wartości ich pracy. Nie przychodziło mi na myśl, abym coś więcéj mógł i powinien dla nich czynić. Teraz widzisz pan, że w domu moim znajdują oni nietylko kawałek chleba, ale i coś więcéj jeszcze. Jest téż jedno z dzieci moich, które kocham mniéj niż inne, przewidując, że nie uczyni mi zaszczytu ani przyjemności, będąc na-pół kaleką. Byłem niesprawiedliwym, nie prawdaż? No tak, ale zrozumiałem to i poprawiłem się, a raczéj poprawiło się to we mnie sa-