Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

Była to rzecz pomyślana i wykonana z tą potęgą myśli i słowa, która podbija i zachwyca każdy dobrze uorganizowany umysł. Ustępy czytane były dla nas wątkiem długiéj rozmowy, w któréj posprzeczaliśmy się parę razy, a sto razy zgodziliśmy się na jedno, i z któréj przyjaciel twój, Jerzy, dowiedział się z pewném zmartwieniem swém, że w czasie, gdy on ścigał uporczywie okiem jeden prąd myśli ludzkiéj, mnóztwo innych płynęło sobie światłem szerokiém, a on na nie patrzéć nie myślał, choć były ważne i na wielu punktach z wybraną przezeń specyalną dziedziną związane.
Tak: miałeś słuszność, Jerzy, utrzymując, że myślenie we dwoje jest rzeczą arcy dobrą. Czworo oczu widzi zawsze lepiéj i więcéj, niż dwoje. Jest ono także rzeczą dziwnie rozkoszną, dla mnie przynajmniéj, który, odkąd rozstałem się z towarzyszami piérwszéj młodości, z tobą szczególniéj, Jerzy, myślałem zawsze sam jeden.
Prawdą téż jest niezawodną, ale którą wczoraj dopiéro stwierdziłem na sobie, że jeden rodzaj pracy umysłowéj udzielić może spoczynku po innym; że myśl, znużona nieco wśród jednego kręgu badań, uczuć się może świeżą i rzeźwą śród innego.
W ślicznym, ciepłym, cichym pokoju pani Iwickiéj spędziłem parę godzin. Nie wyrzekliśmy o sobie samych ani jednego słowa, a jednak, ja przynajmniéj doświadczałem uczucia takiego, jakbyśmy się sobie