wiedź na to, o czém ci dziś za pośrednictwem mojém oznajmiła.
Pan Michał, który dnia tego mniéj wesołym był, niż zazwyczaj i wprzódy już chmurnie trochę na siostrę spoglądał, zerwał się z krzesła i, stanąwszy przed Klotyldą, siedzącą ze spuszczonemi oczyma, grzmiącym głosem, zawołał:
— Chcesz, abym odpowiedział ci stanowczo na zapytanie, które mi przez żonę moję przysłałaś? Dobrze więc; odpowiem, że byłaś, jesteś i całe życie będziesz nierozsądną.
Ostatni wyraz dosadniéj nieco brzmiał w ustach pana Michała, niż go tu powtórzyłam.
— Michale! — zawołała Marya proszącym głosem.
Klotylda podniosła roziskrzone nagle oczy i krzyknęła także:
— A ja ci powiem, Michale, że byłeś i jesteś dla mnie nieczułym, złym bratem!
Gniew pana Michała wzmógł się.
— Dlaczego? — wołał — dlaczego byłem i jestem złym bratem? czy dlatego, że parę razy w życiu przeszkodziłem ci popełnić głupstwo!
— Zagradzałeś mi zawsze drogę do szczęścia!
— Do pięknego szczęścia! Wyprawiłem z domu mego kilku głupców i łotrów, którzy kochali się nie w tobie, ale w twoim posagu i których poślubiwszy, miała-byś piekło, nie życie...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.