wcale dobrze, gdy usłyszałyśmy na dole domu rozgniewany i grzmiący głos pana Michała. Trzeba ci wiedziéć, że Iwicki popędliwym jest z natury, brak zaś ogłady towarzyskiéj nie pozwala mu nad objawami uniesień swych dostatecznie panować. Dawniéj przecież wybuchał daleko rzadziéj. Teraz spostrzegam w nim pewne rozdrażnienie, którego powodów może i domyślam się trochę, a które charakter jego czyni więcéj jeszcze niejednostajnym. Maryą uniesienia męża niepokoją zawsze, częścią przez wzgląd na jego zdrowie, częścią zaś, jak mi się zdaje, przez obawę, aby wśród nich nie popełnił jakiéj niesprawiedliwości, któréj-by potém sam najmocniéj żałował Przerwała téż lekcyą z dzieckiem, wzięła mię pod rękę i zeszłyśmy razem na dół. Tu, w jednéj z sal biurowych, zobaczyłyśmy gwałtowną i zarazem smutną scenę. Dwudziestoletni Ryszard, oblubieniec Klotyldy, stał, przyciśnięty plecami do ściany, wylękły i blady. Iwicki grzmiał i piorunował, grożąc mu oddaniem go w ręce sprawiedliwości. Ze wzburzonych słów rozgniewanego zwierzchnika dowiedziałyśmy się, że młody człowiek, z przebiegłym i niedobrym wyrazem na ładnéj w istocie twarzy, bądź to pod wpływem nieprzezwyciężonéj jakiéjś namiętności, bądź też ufając w pobłażliwość pryncypała, z racyi stosunku, jaki łączył go z jego siostrą, dopuścił się grubego oszustwa, które wykonał z nadzwyczajną zręcznością i przebiegłością. Marya zbliżyła się
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.