Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/248

Ta strona została uwierzytelniona.

powiédz mi jedno tylko szczere słowo, a stanie się według twéj woli.
Raz już kiedyś powiedział do mnie te same zupełnie słowa: „jeżeli kiedy zobaczysz szczęście twe gdzieindziéj, powiész mi tylko jedno szczere słowo, a stanie się według twéj woli.“
Zobaczyłam szczęście moje gdzieindziéj... szłam tu, aby mu to powiedziéć. Nie powiedziałam i nowe wyrzekłam przyrzeczenie. Był we mnie głos zadowolenia i był głos buntu, ale skarga serca zagłuszała cichą pochwałę sumienia.
Milczeliśmy długo. Uleciał od nas pogodny aniół wzajemnéj ufności... może na zawsze! Żal mię ogarniał po nim. Wspomniałam nagle o wszystkich godzinach, które tu, w tych samych ścianach, spłynęły mi tak spokojnie, tak pracowicie, tak przeczysto, i uczułam, że duża łza zawisa na mojéj rzęsie. Z za niéj, jak z za mgły, widziałam bladą i wzywającém okiem we mnie wpatrzoną twarz Adama!
Sztywna i niema powstałam z krzesła. Michał podał mi rękę.
— Blada jesteś i zmęczona — rzekł z cicha — idź spocznij!
Kiedy byłam przy progu już, uczynił takie poruszenie, jakby chciał zbliżyć się do mnie i coś jeszcze powiedziéć; powstrzymał się jednak i pozostał w głębi pokoju sam jeden, tak jak ja sama jedna, bardzo powoli wstępowałam po wschodach. Lampa, którą