Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.

niosłam, drżała mi w ręku tak, jak chwiały się i drżały przed splątaną myślą moją treść i przyszłość istnienia mego, podkopanego nagle i w najgłębszych swych podstawach.
Weszłam do sypialni mojéj, zesztywniała cała od niemego osłupienia. Tak więc bywa i być musi na świecie? takiemi są historye wszystkich postanowień świętych i pięknych zapałów? Któż może miéć pod stopami swemi grunt stały i niezachwiany, jeżeli ja go nie miałam? O! chwiejności, nikczemności wszystkiego, co na ziemi!
Uczuć, podobnych moim w chwili owéj, doświadczać mógł-by architekt-artysta, który-by długo, długo budował gmach w myśli wypieszczony, od piérwszych dni młodości wyrojony i kochany, i nagle spostrzegł, że kruszą się podstawy jego i rysują się ściany. Ja także długo myślałam, że życie moje będzie w swoim zakresie arcydziełem cnoty, rozwagi i pracy, aż oto zarysowało się ono skazą... Czysta byłam jak dyament i taką zajść pragnęłam aż do mogiły; aż oto kobiety, budzące we mnie pobłażliwą litość, przychodzą, aby na czole mojém złożyć pocałunek wspaniałomyślnego przebaczenia.
Opinia świata skarb najdroższy kobiety każdéj.
Moim najdroższym skarbem była opinia ta, którą sama o sobie miałam. Wierzyłam w siłę przekonań moich i w możliwość urzeczywistnienia mych ideałów... Cóż wobec utraty wiary najdroższéj, znaczy opinia świata?