Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/274

Ta strona została uwierzytelniona.

słowo, wyrzeczone do człowieka, który ją posiada, może zwrócić jéj wolność. Wiadomość ta daje mi jedyną nadzieję. Ani ona, ani ja, nie należymy do rzędu ludzi, którzy szczęścia swego szukać mogą w potajemnéj miłostce. Żadne z nas, umiérając z pragnienia, nie przyjęło-by kropli wody za cenę hańby i kłamstwa. My kochać się możemy tylko w obliczu słońca i świata, otwarcie i śmiało.
Ale — zkąd ma pewność, że domysły moje są prawdziwymi, że ja-to wniosłem w życie jéj tę burzę i to cierpienie?
Nie zdobywałem nigdy serc kobiecych, Jerzy! żyłem zawsze z dala od świata wrażeń i namiętności. Nie mam zuchwałéj pewności siebie, która z najlżejszych poszlak odgaduje zwycięztwo; ani doświadczenia, które kieruje innych wśród labiryntów tajonych uczuć. Gdybym je miał, gdybym z pewnością wiedział! Wtedy rozstrzygnęła-by się w ten lub inny sposób zagadka, która nagle oplątała mi nić życia, wtedy byłbym szczęśliwym albo zrozpaczonym, ale miałbym postanowienie jakieś, stałą świadomość najbliższéj przynajmniéj przyszłości.
Teraz wszystkie myśli moje skupiły się na jednym znaku zapytania, wszystkie pragnienia moje, cała siła méj woli, wszystkie rojenia méj wyobraźni, krążą około téj jednéj postaci kobiecéj, która stała się dla mnie jedynym wydatnym punktem otaczające-