Ta strona została uwierzytelniona.
LIST XXV.
Jerzy do Adama.
Warszawa, d. 10 Maja.
Nie spełniłem twego życzenia, Adamie, i nie zaniosłem odmowy twojéj profesorowi Ch. Mamy jeszcze trochę czasu przed sobą, a kto wié, co się niekiedy przez jeden dzień stać może?
Mam biédę w domu. Klemensia moja, tak wesoła i żywa zawsze, że ją za to iskierką przezwałem, od jakiegoś czasu dostawać zaczęła napadów czarnéj melancholii. Wracając od zajęć, znajduję ją często smutną i milczącą. Wczoraj nakoniec, kiedy, zamknięty w gabinecie moim, pisałem w najlepsze, weszła, usiadła naprzeciw mnie i zaczęła po prostu płakać. Sceny podobne nie są bynajmniéj w jéj zwyczaju.