Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/285

Ta strona została uwierzytelniona.

kréśliłem surowe przepisy moralności, zobowiązującéj mężczyznę, a w postępowaniu stosowałem się zawsze do nich...
Szczególny traf!..........
....Ty nie pojmujesz, Jerzy, jaki czar mieści się w wiadomości o tém, że nie jestem i nie będę prostym przechodniem w jéj życiu! Połączeni ze sobą, bylibyśmy bez granic szczęśliwi
....Ale, jeżeli prawdą jest to, co piszesz, że to jedna z tych natur, dla których widok sprawionego nieszczęścia wysusza zdrój radości życia... „Na gruzach swéj wiary“ piszesz... Tak; przeważną cechą téj szczególnéj organizacyi kobiecéj jest wiara. Uwierzyła w piękne ideały ludzkości, ukochała je i szła do nich pogodna, czysta, czynna, jak słoneczny dzień letni. Zaszedłem jéj drogę... Prawda, że i ona także wstrząsnęła życiem mojém, że cierpiałem wiele, odkąd poznałem ją, a wyrzec się jéj było-by dla mnie, przewidziéć nie mogę, czém. Ale mamże prawo być samolubem i myśléć o swojém szczęściu, czy swojéj rozpaczy? Piérwszą tu rzeczą jest jéj szczęście... stanowczy wyrok musi wydać jéj wola... Ja...