Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/014

Ta strona została skorygowana.

miecz, o świętéj rzece Sabbationu, kryjącéj izraelskich tułaczy przed oczyma ich wrogów.
Przyszła jednak pora, w któréj tu i ówdzie, w piątkowe wieczory, okienka domków błyskać poczęły światłami i rzucać na zewnątrz gwar głośnych rozmów i chóralnych modlitw. Rabbanici przybywali. Czciciele talmudycznych powag, przedstawiciele ślepéj wiary w podania ustne, zebrane i przekazane przez Kohenów, Tanaitów i Gaonów, nadchodzili i wypierali z siedlisk garstkę kacerzy i rozbitków. Pod wpływem najścia tego, gmina Karaicka topniała zwolna; ostatni cios zadał jéj mąż, znany w dziejach Izraelitów polskich, Michał Ezofowicz, Senior.
Pierwszy to był Ezofowicz, którego imię wyłoniło się z cieniów niewiadomości. Rodzina jego, niezmiernie dawno w Polsce osiadła, jedną z tych była, które za królów Jagiellonów, pod wpływem praw i zwyczajów, wytworzonych niezwykle wysokim na one czasy stanem oświaty w Polsce, życzliwemi węzły połączyły się z mniejscową ludnością. Seniorem, czyli starszym nad żydami wszystkimi, Litwę i Białoruś zamieszkującymi, mianował go król Zygmunt I-szy, dyplomem, którego ustęp główny brzmiał jak następuje:
„My, Zygmunt, z bożéj łaski i t. d...., wiadomém czynimy wszystkim Żydom, zamieszkałym w państwie, Ojczyźnie naszéj.... Zważywszy na wierne ku nam zasługi żyda, Michała Ezofowicza, i bacząc, abyście w sprawach waszych z Nami w niczém nie doznawali przeszkody i opóźnienia, według sprawiedliwości stanowimy: aby Michał Ezofowicz wszystkie Wasze sprawy przy Nas załatwiał i był nad Wami wszystkimi starszym, a Wy macie za Jego pośrednictwem do Nas się udawać i być jemu we wszystkiém uległymi. Będzie on Was sądzić i rządzić Wami, według zwyczaju Waszego prawa i winnych karać z przyzwoleniem naszém, każdego według zasługi...”
Z kilku wzmianek, które czyni o nim historya, łatwo poznać w Seniorze człowieka silnéj i sprężystéj woli. W pewną siebie dłoń ujął on powierzone mu nad współwyznawcami rządy, a na tych, którzy poddać się im nie chcieli, na Karaitów mianowicie, rzucił klątwę, wyłączając ich z pośród społeczeństwa izraelskiego i odbierającą im prawo do współplemiennéj pomocy i przyjaźni. Pod uderzeniem ciosu tego, egzystencya danych mieszkańców Szybowa, dość smutna, uboga i bezczynna przedtém, ostatecznemu uległa rozprzężeniu. Potomkowie Chazarskich władzców, kacerze, stanowiący, jak zwykle bywa, wśród społeczeństwa swego ogromną mniejszość i będący dlań przedmiotem niechęci i wstrętu, znękani i biedni, z upartém swém a wyłączném przywiązniem do Biblii w sercu, ze swemi poetycznemi legendami na ustach, opuścili miejsce które im dało chwilowy przytułek. Rozeszli się w świat szeroki i nieprzyjazny, za cały ślad dwuwiekowego pobytu swego w szaréj gromadce domostw, rzuconéj wśród Białoruskich rozłogów, pozostawiając kilka rodzin wytrwalszych, namiętniéj przywiązanych do starych grobów, które schroniły kości