„Jehowa ma liczne Sefiroty, Adam miał różne doskonałości wypływy. Izraelita téż na jednéj nauce (religijnéj) przestawać nie powinien. Pierwsza jest święta nauka, ale dla tego inne nie opuszczają się. Najlepszy jest owoc rajskie jabłko, ale dla tego czylić nie mamy mniéj smacznego jeść jabłka?... Byli Żydzi u królów na dwore, Mardocheusz był uczonym, Ester była mądra, Nehemiasz był radzcą perskim, — i lud wybawili z niewoli. Uczcie się, bądźcie użytecznymi królowi i panom, a będą was szanować. Ile gwiazd na niebie, ile piasku w morzu, tyle jest Żydów na świecie; ale nie świecą oni jako gwiazdy, lecz każdy ich depcze jako piasek... Jednak rzuca wiatr nasiona różnych drzew i nikt się nie pyta, zkąd najpyszniejsze drzewo ma pochód: czemużby i z nas cedr libański miasto tarniny powstać nie mógł?“
Mąż, pod natchnieniem którego napisana została odezwa, wzywająca Żydów polskich, aby obracali się twarzami w stronę, z któréj nadchodziły światła przyszłości, spotkał się oko w oko z człowiekiem, zapatrzonym w przeszłość i ciemność.
Był nim, świeżo przybyły z Hiszpanii do Polski, a w Szybowie osiadły, Nehemiasz Todros, potomek onego słynnego Todrosa Abulaffi Haleviego, który, przez czas jakiś słynąc z talmudycznéj mądrości swéj i prawowierności, dał się potém unieść ponurym tajemnicom kabalistyki, i wspierając ją powagą swą, przyczynił się znacznie do wytworzenia w Izraelu jednego z najsroższych obłędów, jakiemu duch narodu uledz może. Wieść niesie, że tenże Nehemiasz Todros, noszący tytuł książęcy, Nassi, pierwszy przywiózł do Polski księgę Zohar, zawierającą w sobie wykład, a raczéj kwintessencyą zgubnéj doktryny, i że odtąd właśnie datuje się w Polsce zmieszanie nauk talmudycznych z kabalistyką, które coraz ogólniéj i szkodliwiéj działać miało na umysły i życie Żydów polskich. Historya milczy o rozterkach i walkach, wznieconych innowacyą tą wśród ludu, który już już wybić się miał z ogarniających go długo ciemności; ale podania, świątobliwie przechowywane w łonach rodzin, opiewają, iż w walce, która długo i zawzięcie toczyła się pomiędzy Michałem Ezofowiczem, Żydem zdawna polskim, a Nehemiaszem Todrosem, hiszpańskim przybyszem, pierwszy zwyciężonym został. Strawiony zgryzotą, którą sprawiał mu widok ludu jego, zwracającego się na drogi błędne, gnębiony intrygami, wzniecanemi przeciw niemu przez posępnego przeciwnika, umarł on w sile lat i wieku. Imię jego przechowywane było w rodzie Ezofowiczów z pokolenia w pokolenie. Wszyscy oni szczycili się wspomnieniem tém, jakkolwiek z upływem czasu coraz mniéj rozumieli istotne jego znaczenie.
Od czasu-to owego datuje się wielka powaga Todrosów i stopniowe umniejszanie się wpływów moralnych, wywieranych przez Ezofowiczów. Ci ostatni, wyparci przez pierwszych z dziedziny szerokich, społecznych działań, wszystkie zdolności swe zwrócili na pole starań i zabiegów, mających na celu dobro materyalne. Spławne rzeki okrywały się rok rocznie statkami, będącemi ich własnością, a niosącemi ku dalekim portom ogromne zasoby prze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/019
Ta strona została przepisana.