Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/024

Ta strona została przepisana.

Frejda zbladła.
— A jak ty jego zapytasz się? — szepnęła z trwogą, — kiedy on już dawno nie żyje!
Tajemniczy uśmiech przeleciał po cienkich wargach kupca.
— Już ja wiem jak! czasem Pan Bóg tak daje, że i ci, którzy dawno nie żyją, gadać mogą i uczyć prawnuków swoich.
— Frejda! — zaczął po chwili, — czy ty wiesz, co Michał Senior zrobił, gdy poczuł, że Todrosy zjedzą go, i że on umrze wprzód, nim inne czasy przyjdą?
— Nu! co on zrobił?
— On zamknął się w izbie sam jeden i długo tam siedział, nic nie jedząc, i nic nie pijąc, i nie śpiąc, i — tylko pisał. A co on pisał? tego jeszcze nikt nie dowiedział się, bo on pisanie swoje gdzieś schował bardzo głęboko; a kiedy jemu już źle przyszło i on poczuł, że będzie po nim, to on swoim synkom powiedział: „Ja napisał wszystko, co ja wiedział, i co czuł, i co ja zrobić myślał; ale pisanie moje schowałem przed wami, bo teraz takie czasy przyszły, że ono na nic się nie przyda. Todrosy panują i długo panować będą, i tak zrobią, że ani wy, ani wasze dzieci i wnuki pisania mego zobaczyć nie zechcą; a gdyby i zobaczyli, toby rozszarpali je i wiatrom dali na zniszczenie, i mówiliby, że Michał Senior był kofrim (niedowiarek), i wyklęli-by go tak, jak wyklęli drugiego Mojżesza. Ale przyjdzie znów czas taki, że praprawnuk mój będzie bardzo chciał pisanie moje miéć, żeby u niego zapytać się, co myśléć i jak robić, żeby Żydów z niewoli Todrosów wybawić i do tego słońca zaprowadzić, przy którém grzeją się inne narody. Ten pra-prawnuk mój, co tego bardzo zechce, pisanie moje znajdzie, a wy tylko wszyscy mówcie w godzinę śmierci waszéj, najstarszym synom waszym, że ono jest, i że w niém bardzo mądre rzeczy napisane stoją. I niech tak będzie z pokolenia na pokolenie. Ja wam tak rozkazuję. Pamiętajcie posłusznymi być temu, którego dusza zasłużyła sobie na to, ażeby być nieśmiertelną!“[1]
Hersz skończył mówić. Frejda siedziała nieruchoma, wpatrzona w twarz męża wzrokiem pełnym ciekawości.
— Ty tego pisma będziesz szukał? — zapytała z cicha.
— Ja jego będę szukał, — powtórzył mąż, — i ja je znajdę, bo ja jestem ten pra-prawnuk, o którym mówił Michał Senior, kiedy umierał. Ja pisanie to znajdę. Ty, Frejdo, szukać mi pomagaj.
Kobieta stanęła, wyprostowana, rozpromieniona radością.

— Ty dobry jesteś, Hersz! — zawołała z głębi piersi, — ty dobry jesteś, że mnie kobietę do takich ważnych interesów i do takich wielkich myśli przypuszczasz!

  1. Doktryna Mojżesza Majmonidesa o nieśmiertelności duszy ludzkiéj, według któréj człowiek każdy, kształceniem umysłu swego i doskonałością moralną, nieśmiertelność sobie zdobywać musiał, a karą złych czynów jego miało być — nicestwo.