Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/050

Ta strona została przepisana.

Bóg nazywa się En-Sof, a drugie jego imię — Notarikon, a trzecie jego imię — Gomatria, a czwarte jego imię — Zirufh. A Sefiroty, co są wielkiemi niebieskiemi siłami, nazywają się: źródło człowiecze, narzeczona, biała głowa, wielka twarz, mała twarz, lustro, piętro niebieskie, piętro ziemskie, lilia i ogród jabłeczny. A Izrael nazywa się Matrona, a Bóg dla Izraela nazywa się Ojciec. Bóg, En-Sof, nie stworzył świata, tylko stworzyły jego siły niebieskie, Sefiroty. Pierwszy Sefirot urodził siłę boską, drugi wszystkich Aniołów i Torę (Biblią), z trzeciego wyszli prorocy. Czwarty Sefirot urodził z siebie boską miłość, a piąty boską sprawiedliwość, a szósty taką siłę, co wszystko rwie, drze i niszczy. Z siódmego Sefirota urodziła się piękność, z ósmego wspaniałość, z dziewiątego przedwieczna przyczyna, a z dziesiątego — takie oko, co nad Izraelem ciągle czuwa i za nim po wszystkich drogach jego chodzi i nóg jego strzeże, ażeby nie zraniły się, a głów — aby na nie wielkie nieszczęścia nie spadały. Tego wszystkiego uczy Zohar, księga Kabały; i ona jeszcze uczy, zkąd te Sefiroty wzięły się i jak one rozdzielają się, i jak z liter, które składają ich imiona i z tych, które imiona Boga składają, wszystkie tajemnice świata odgadywać! I to jest wielka nauka, pierwsza nauka dla każdego Izraelity. Wiem ja, że wielu Izraelitów mówi, że Talmud ważniejszy; ale ono wszyscy, co tak mówią, głupi są i nie wiedzą o tém, że póty ziemia trząść się będzie od wielkich boleści i póty Bóg i Izrael, Ojciec i Matrona, nie połączą się pocałunkiem miłości, dopóki niewolnica nie ustąpi przed królową, Talmud przed Kabałą. A kiedy ta pora przyjdzie? Ona przyjdzie wtedy, jak na świecie zjawi się Messyasz. Wtedy będzie dla wszystkich ludzi pobożnych i uczonych, wielkie święto radości! Wtedy Pan Bóg każe ugotować rybę — Lewiatana, co taka ryba wielka jest, że na niéj cały świat stoi, i wszyscy do wielkiéj uczty usiądą i rybę tę jeść będą, pobożni i uczeni od głowy, a lud prosty i nieuczony od ogona!..
Skończył mełamed, odetchnął głęboko po długiém mówieniu i, spuściwszy wzrok ku stołowi, spadł nagle z mistycznych wysokosci ku ziemskim realnościom. Na talerzu bowiem przed nim woniała pieprzem i korzeniami różnemi część wybornéj ryby, nie Lewiatana jeszcze wprawdzie, ale zawsze smacznego wielce jakiegoś mieszkańca wód; mełamed zaś, w ascetyczny sposób całe życie swe pędząc, uczty sobotnie lubił i obficie ich używał, przekonanym był bowiem, że utrzymywanie ciała i ducha swego we wszechstronnéj radości było, do dnia sabbatu przywiązanym tak samo, jak długie i żarliwe modły. Z resztą więc mistycznéj ekstazy w okrągłych oczach i z błogim uśmiechem na ustach, począł ciemnemi rękoma rozrywać i do ust nosić podany sobie przysmak. Zgromadzenie przecież całe, długo jeszcze po umilknięciu jego — milczało. Mądra przemowa jego sprawiła na wszystkich prawie obecnych silne wrażenie. Stary Saul słuchał jéj z wyrazem głębokiego uszanowania na twarzy. Grube zmarszczki okrywające jego czoło drgnęły kilka razy, pod wpływem jakby tajemniczéj, nerwowéj trwogi. Synowie jego utkwili w stół zamyślone oczy i w skupieniu ducha rozważali mądre nauki Reb Mosza, mimowoli