i jak oni od tego słabli na pamięci i rozumie, a mały Lejbele, syn biednego krawca, został nawet od tego na zawsze głupim i chorym!
— A kto to kiedyś skrócił Talmud, i uczynił go łatwiejszym do nauczenia się?
— Skrócił go wielki i święty mędrzec, Mojżesz Majmonides, którego potém rabbini wyklęli.
Rabbini wyklęli wielkiego i świętego mędrca! Rabbini więc mogą być źli i niesprawiedliwi, i nie zawsze wierzyć trzeba w to, co oni mówią!
— A co napisał więcéj Mojżesz Majmonides?
— On napisał jeszcze More Nebuchim, przewodnik dla zbłąkanych... mądrą i piękną książkę, którą czytając, chce się człowiekowi płakać z czułości, i śmiać się z radości!
— A masz ty tę książkę, Eliezer?
— Mam!
— A zkąd ty ją masz?
— Dał mi ją jeden mądry Izraelita, który tam w wielkiém mieście... jest wielkim adwokatem!
— Eliezer! przeczytaj nam co z téj książki!
W taki sposób naiwnym umysłom tym, mimowiednie tęskniącym za słońcem i szerokiém łonem całéj ludzkości, objawiał się cząstkowo i chaotycznie świat wirujących po szerokich przestworzach zjawisk i myśli. Nie wyrabiały się z tego stałe przekonania żadne, nie wysnuwała się jasno przewodnia nić innego, lepszego życia; ale w sumienia wchodziły wątpliwości, w piersi pragnienia, młode oczy przysłaniały się smutkiem myśli, poczynającéj czuć swe kajdany.
Późno już było, gdy po długiéj rozmowie młodzieńcy powstali z siedzeń swych i stanęli naprzeciw siebie, z pobladłemi twarzami i gorejącym wzrokiem. Po chwilowém milczeniu Meir ozwał się:
— Eliezerze! czy my nigdy wielkim głosem nie krzykniem do ludu, aby obejrzał się i przejrzał? Czy my zawsze gnić będziemy, jak robaki przysypane ziemią, i patrzéć, jak lud cały dusi się i gnije?
Eliezer spuścił ku ziemi łzawe oczy, wzniósł w górę białe ręce, i harmonijnym głosem swym wyrzekł:
— Ja za lud mój codzień śpiewam i płaczę przed Panem!
Meir uczynił giest niecierpliwości, a w téjże chwili Ber, podnosząc się z łóżka, zaśmiał się grubym, posępnym śmiechem.
— Śpiewaj i płacz! — rzekł do Eliezera, — ciebie twój srogi ojciec takim wielkim strachem napełnił, że ty nic innego zrobić nigdy nie będziesz mógł...
Potém położył dłoń na ramieniu Meira i dodał:
— Ten tylko zuchwały jest i — przeciwko wodzie popłynie. Ale woda mocniejsza od człowieka. Gdzie ona go zaniesie?
Opuszczając mieszkanie Jankla, Meir zobaczył znowu w jednéj z izb tę samę, co wprzódy, postać niewieścią, siedzącą nad kolebką uśpionego dziecka.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/062
Ta strona została przepisana.