Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/083

Ta strona została przepisana.

Uczoność ta obejmowała sobą nieporównaną znajomość ksiąg świętych: Tory czyli Biblii najmniéj, Talmudu więcéj, najwięcéj Kabały.
Izaak Todros był najbieglejszym kabalistą czasów najnowszych, i stanowiło to kamień węgielny, na którym wspierała się budowa jego wielkości.
Któś, zaznajomiony choć trochę z rzeczami dotyczącemi wiary izraelskiego plebsu, przypuści zapewne, że ludność Szybowska była odłamem licznéj a posępnéj sekty Chassydów, która na czele wszystkich nauk duchowych i świeckich stawia Kabałę.
Nie; mieszkańcy Szybowa nie uważali się za odszczepieńców, owszem szczycili się tém, iż są prawowiernym talmudystami i rabbinitami. Ale należeli oni do tych, licznych zresztą w najniższych warstwach społecznych, talmudystów, którzy do Tory i Talmudu przyłączyli Kabałę, uznali ją za księgę świętą i rozmiłowali się w niéj z namiętnością, usuwającą w cień dwie księgi pierwsze.
Zresztą przeleciał téż nad ludnością Szybowską i Chassydyzm, zetknął się z nią zblizka i pozostawił śród niéj liczne ślady. Znaczna część ludności téj była w istocie Chassydzką, nie wiedząc o tém sama; a wieść niosła, że dziad Izaaka Todrosa, ów Reb Nochim, który-to staczał walki o idee z Herszem Ezofowiczem, był czas jakiś uczniem Beszta, założyciela dziwnéj téj sekty, widywał go często i — jakkolwiek nie przyłączył się do niéj całkiem — wniósł w gminę, któréj duchowym przewodnikiem był, wiele z zasadniczych jéj pierwiastków.
Głównemi pierwiastkami témi są: nieograniczona cześć dla Kabały, bałwochwalcze niemal wielbienie Cadyków i wstręt pobożny, głęboki, niezłomny ku Edomitom (obcym narodom) i ich naukom.
Pierwiastki te zwiększały się i rozrastały coraz za sprawą syna Nochimowego, Borucha, a wnuk jego, Izaak, ujął w dłonie dostojeństwo, przez przodków dzierżone w czasie ich najszerszego rozkwitu.
Religia więc Szybowskich mieszkańcóow nie była Mozaizmem, ani Talmudyzmem, ani Chassydyzmem, ale chaotyczném pomieszaniem wszystkiego tego, pomieszaniem, które panowało na przestrzeni wielu dziesiątków mil dokoła Szybowa, a najwyższy wyraz swój znajdowało w osobie Szybowskiego rabbina.
Rabbi Izaak miał ciemne czoło, zorane całe głębokiémi bruzdami, które powstały na niém wtedy, gdy myślą wytężoną przenikać usiłował tajemnice nieba i ziemi, za pomocą odpowiedniego układania liter, składających imiona Boga i Aniołów. Miał on téż w czarnych jak węgle swych oczach błyski ponure lub zachwycone, które rozpaliły się przy rozpamiętywaniu niezmiernéj grozy i nieporównanych rozkoszy nadprzyrodzonego świata. Plecy jego przygarbione byyły od pochylania się nad księgami, ręce drżące od nieustannych wzruszeń umysłu, bojującego z widmami, ciało wyschłe i policzki głęboko wklęsłe, od udręczeń duchowych i umartwień fizycznych.
Celibat, post i bezsenne noce, wypisanemi były na ciemnéj powierzcho-