— Nie jeden to grzech twój! — wyrzekł Rabbi, który mowy Saula wysłuchał z nieruchomą surowością i powagą sędziego, — a po co ty jego do Edomity na naukę posyłał?
— Rabbi! — odparł Saul, — a jakżeby on potém dał sobie rady na świecie, gdyby nie rozumiał mowy, którą wszyscy ludzie w tym kraju gadają i nazwiska swego podpisać nie umiał na kontrakcie, ani na wekslu żadnym? Synowie moi, Rabbi, i starsze wnuki moje wielkie interesa prowadzą i on prowadzić je będzie, jak tylko ożeni się... Całe dziedzictwo ojca jego do niego należy. On będzie bogaty i z wielkimi panami trzeba jemu będzie rozmawiać. A jakżeby on z nimi rozmawiał, gdybym ja jego do Edomity na naukę nie posyłał?
— Niech przepadnie Edom z plugawą nauką swoją i niech nie przebaczy mu Pan! — mruknął rabbin; po chwili zaś dodał: — a dla czego ty syna swego uczonym nie zrobiłeś, tylko na kupca go kierowałeś?
— Rabbi! — odparł Saul, — familia Ezofowiczów jest familią kupiecką. My kupcy z ojca na syna i taki już u nas obyczaj.
Mówiąc to, podniósł nieco głowę dotąd pochyloną. Przy wspomnieniu o rodzie swym uczuł się dumnym i śmielszym. Ale nic dorównać nie może wzgardzie i szyderstwu, jakiemi syknęły usta Rabbina, gdy wymówił za Saulem:
— Familia Ezofowiczów!
— Familia Ezofowiczów, — powtórzył głośniéj, — była zawsze ziarnkiem pieprzu na podniebieniu Izraela...
Saul podniósł nagle głowę.
— Rabbi! — zawołał, — w niéj były brylanty, na które patrząc, Edomici sami w poszanowaniu miéć zaczynali cały Izrael...
Drgnęła i zakipiała pomiędzy dwoma ludźmi tymi stara nienawiść wzajemna Ezofowiczów i Todrosów.
— W waszéj familii, — mówił Rabbin, — jest jedna brzydka dusza, która chodzi od jednego do drugiego Ezofowicza i oczyścić się nie może. Bo tak napisane jest: wszystkie dusze, które ze Sefirotów wypłynęły, jak krople wody wypływają z pochylonéj butelki, odbywają Ibur-Gilgul, — podróż po ciałach, z jednego do drugiego przechodząc, aż oczyszczą się ze wszystkich grzechów i nazad do Sefirotów powrócą. Kiedy człowiek pobożny i świątobliwy jest, dusza jego powraca do Sefirotów, a kiedy ona tam powróci, to na jéj miejsce inna dusza idzie na świat i ciało sobie bierze. I póty biéda, smutek, boleści i grzechy mieszkać na ziemi będą, póki wszystkie dusze, od Sefirotów oderwane, Ibur-Gilgul nie odbędą i przez ciała nie przejdą. A jak one mogą wszystkie przez ciała przejść, jeśli na ziemi będzie wiele obrzydliwych, nieczystych i nauki świętéj nieszanujących? Ci obrzydliwi trzymają sobie ciągle ciała, z jednego do drugiego przechodząc, a tam wysoko inne dusze czekają, żeby oni ciała od siebie uwolnili i dla nich je zostawili. One muszą czekać, bo tyle ciał razem na świecie być nie może, ile jest dusz między Sefirotami. I sam Messyasz czeka, bo on wprzódy na świat nie przyjdzie, nim ostatnia dusza w ciało nie wejdzie
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/093
Ta strona została przepisana.