Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/107

Ta strona została przepisana.

Nie dokończył jeszcze wyrazów tych stary Saul, gdy Meir pochylił się ku ziemi, ramionami kolana jego objął i usta swe do nich przyciskając, mówić zaczął:
— Zejde! puść mię ztąd! pozwól mi w świat szeroki! Ja pójdę uczyć się! ja uczyć się chcę, a tu oczom moim ciemno! Ja ciebie już o to dawno, dwa lata temu prosiłem, ale ty na mnie zagniewałeś się i kazałeś zostać! Ja zostałem, zejde, bo ja ciebie szanuję i rozkazania twoje są dla mnie święte. Ale teraz, zejde, puść ty mię ztąd!... Jeżeli pójdę w świat z pozwoleniem i błogosławieństwem twojém, uczonym zrobię się, powrócę tu, i wtedy naprzeciw wielkiego rabbina stanę i będę wiedział, jak mu pokazać, że on małym jest... Teraz...
Nie pozwolił mu Saul mówić daléj.
— Szaaa! — zawołał.
Przejęła go trwogą sama wzmianka o tém, iż wnuk jego stanąć może kiedy do walki z wielkim rabbinem.
Ale Meir wyprostował się, i z czołem w ogniu, a łzami na rzęsach, mówił daléj:
— Zejde! przypomnij ty sobie historyą Rabbi Eliezera. Kiedy on młody był, ojciec go w świat puszczać nie chciał; on ziemię orał i patrzał na ciemne lasy, co przed nim świat zaciemniały, a serce jego ciekawość i tęsknota gryzły tak, jak teraz moje serce gryzą... I nie wytrzymał on téj zgryzoty i uciekł... Uciekł on do Jerozolimy. A kiedy w kilka lat późniéj przyjechał, poszedł do wielkiego mędrca, co wtedy na cały świat słynął, i powiedział mu: niech ja będę twoim uczniem, a ty bądź moim mistrzem! Stało się, jak powiedział. A kiedy w kilka lat późniéj, ojciec jego, który nazywał się Hyrkanos, do Jerozolimy przyjechał, zobaczył on tam pięknego młodzieńca, który na wielkim rynku, z wysokości, do ludu bardzo mądrze mówił, a lud słuchał jego i dusza roztapiała mu się jak miód z wielkiéj słodyczy, i wszystkie głowy chyliły się nizko przed młodzieńcem i wołały: Oto nasz mistrz! Hyrkanos dziwował się bardzo mądrym słowom tego, co stał na wysokości, i wielkiéj miłości, którą dla niego cały lud miał. I spytał się człowieka, przy którym stał: Jak się nazywa młodzieniec ten, co stoi na wysokości, i gdzie mieszka jego ojciec? bo chcę pójść i pokłonić się temu, którego wnętrzności syna takiego wydały. — A człowiek, którego on tak zapytał się, odpowiedział: Młodzieńcowi temu na imię Eliezer, gwiazda nad głową Izraela, a ojciec jego nazywa się Hyrkanos.
Kiedy Hyrkanos to usłyszał, krzyknął wielkim głosem, do młodzieńca pobiegł i ramiona swoje przed nim otworzył. I była wtedy wielka radość w sercach ojca i syna, a lud cały pokłonił się Hyrkanosowi za to, że wnętrzności jego takiego syna z siebie wydały...
Saul słuchał opowiadania tego bardzo uważnie, z twarzą na-poły chmurną jeszcze, na-poły rozjaśnioną. Drogiemi mu były ojczyste podania i lubił słyszéć je w ustach najulubieńszego z wnuków. Jednak nie zawahał się ani przez chwilę z odpowiedzią. Przymrużył nieco oczy, zakołysał głową i zaczął:
— Żeby w Jerozolimie nauczał teraz wielki jaki mędrzec izraelski, ja-bym sam bez twego proszenia posłał cię do niego na naukę. Ale na Jerozolimie spo-